W czwartek wieczorem Discovery poinformowało, że jeśli polski rząd nie rozwiąże pozytywnie sprawy z tzw. lex TVN, to podejmie kroki prawne. Co to oznacza i na jakiej podstawie Amerykanie chcą dochodzić swoich praw w Polsce? Wyjaśniamy.
Koncern Discovery liczy na pozytywne rozwiązanie sytuacji. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, ma zamiar zarzucić Polsce naruszenie bilateralnej umowy inwestycyjnej. Amerykanie uważają, że obecne działania rządu są dyskryminujące i uderzają w wolność słowa. Discovery zamierza agresywnie bronić swoich praw.
W 1990 roku USA i Polska podpisały Traktat o stosunkach handlowych i gospodarczych. Discovery chce go wykorzystać, żeby dowodzić swoich praw. Dokładnie chce oprzeć się na jednym z zapisów, który mówi, że "każda ze stron zezwoli, zgodnie ze swym mającym zastosowanie ustawodawstwem, i będzie traktowała inwestycje oraz działalność towarzyszącą w sposób niedyskryminacyjny".
Dodatkowo każdy wprowadzony przez oba ustawodawstwa wyjątek od tej zasady ma mieć zastosowanie do przyszłych inwestycji, a nie do obecnych. Innymi słowy, Polska i USA mogą zmieniać swoje prawo jak chcą, nawet jeśli ograniczają one inwestycje, ale przepisy te mogą mieć zastosowanie tylko do przyszłych inwestycji, a nie tych, które już istnieją.
Jeśli między obiema stronami dojdzie do sporu mają one obowiązek spróbować go rozwiązać na drodze rozmów, negocjacji i mediacji. Jeśli te się nie powiodą, wtedy każda ze stron ma prawo pójść do sądu danego kraju lub zwrócić się o arbitraż międzynarodowy. Polska musi się temu podporządkować.
I nie jest to wyimaginowane prawo, bo Amerykanie już raz wygrali z Polską na jego podstawie. W 2018 r. Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze przyznał amerykańskiemu funduszowi inwestycyjnemu odszkodowanie od polskiego rządu za nierówne traktowanie w wysokości 9,5 mln dol. Podobna sprawa o nierówne traktowanie wytoczona została Polsce przez inną amerykańską firmę Invenergy.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut